start. dziś. blog założony w marcu 2008. przez prawie rok cisza.. tak sobie myślałam, że będę patrzeć na to swoje kochane maleństwo i pisać piękne, długie posty co tam u niego, i u nas...
taaaak. jasne. ciekawe kiedy. między jednym a drugim karmieniem? czy między zmianą pieluchy a spacerem? czy między guganiem do dziecka a guganiem do siebie samej w przypływie myśli szaleńca..? więc może w nocy... w nocy się śpi. tzn. śpi się kiedy nie ma się dzieci. kiedy się ma dziecko/dzieci to w nocy się normalnie żyje. człowiek wstaje, chodzi po mieszkaniu. tańczy. staje na głowie. wyrywa sobie włosy z tej głowy zadając sobie pytanie: dlaczego nie śpię?? dlaczego? dlatego, że chciałam mieć dziecko. dlatego nie śpię. bo dziecię chce jeść/bawić się/ma mokro/ma taki kaprys/ma kolkę/ulało mu się/zęby mu rosną/jest pełnia itd... to minie mówili wszyscy. zobaczysz. minęło ze dwa miesiące temu. niestety, nie tak, że od razu, jak ręką odjął... nieeee, tak by było zbyt prosto. Gaba śpi ale różnie. z reguły dobrze (jak zaczęłam być matką/rodzicem to się dowiedziałam, że dziecko przyspia noc kiedy śpi nieprzerwanie 6 godzin - super! tylko skakać do góry). ale nie narzekam. rzeczywiście te wszystkie opowieści, że jeden uśmiech bezzębnej paszczy pozwala zapomnieć o wszystko, są prawdziwe. człowiek się jakoś przestawia... itd. myśli inaczej. w głowie mu się miesza... może to od tego niespania :) ale wszyscy twierdzą, że dlatego, że STAŁ się rodzicem a ja się z tym chyba zgadzam...
ale nie o tym miało być dziś..
dziś będzie o Matce Polce Śniegowej....szłam dziś z Gabiszyńską w wózku.. po nieodśnieżonych chodnikach na naszej wsi Nadwiśle - tzn. to jest "niby-wieś", w sensie dzielnica Praga-Południe, miasto Warszawa, rejon Nadwiśle). Tak szłam, a raczej brnęłam w śniegu... i myślałam o sobie "o idę, jak ta Matka Polka.. nie, jak Matka Polka Śniegowa"... idę, pada śnieg, podróba terriera biegnie niedaleko szczerząc niespodziewanie kły na przechodniów (siara straszna, ale mówi się trudno) i taka byłam zdesperowana, zmęczona, zniechęcona tym swoim chodem, bo ciężko, bo źle, bo sapię, bo chyba źle wyglądam, wózek ciężki... szaro (na niebie), bo na ziemi biało, buro (nawet nie buro.. ale w głowie buro na maksa)...Gaba była zadowolona, a jakże. Też byłabym zadowolona jakby mnie ktoś ciepło ubrał i wiózł w taki śnieg :). Przez kilka najbliższych dni pewnie będę nadal Matką Polką Śniegową ... ale już niedługo może Matka Polka Wiosenna .. ze mnie będzie. no i tak. mijają dni. mijają dni, miesiące, mija rok... :) no, już niedługo rzeczywiście. Gaba skończy rok. 1 kwietnia. to nie żart.
czwartek, 19 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz