dziś na wesoło. tzn. przynajmniej tak mi się wydaje....
od kilku tygodni, odkąd Gaba poznała uroki przemieszczania się wszędzie i o każdej porze dnia (czasami też nocy lub bladego świtu) przewinięcie tej małej wierzgałki graniczy z cudem :) pręży się, wija, przekręca, czasami przez to siknie na coś na czym aktualnie leży (a raczej stoi, siedzi, raczkuje)... jest to ogólnie masakra i trzeba panować nad małym ustrojstwem..
ja wymyślam system wręczania jej rzeczy ogólnie uchodzących za "zabronione".
Są to wszelkiego rodzaju małe przedmioty, telefon, nawilżane chusteczki które Gaba zjada, aspirator do nosa, który też zjada, pisaki, mazaki, krem ;-) itp. nO i jakoś się udaje.. czasami.
Ona się tym zajmuje a ja szybko, myk przewijam obsrańca lub obsikańca...
Michał nie jest do końca przekonany do mojego systemu. Twierdzi, że to niebezpieczne. Niebezpieczne to dla mnie jest bardziej umazanie się w kupce Gabrysi, dlatego ja to robię...
no i dziś Michał miał tą nieprzyjemność przewijać naszą córę, była hardcore'owa dwójka :) śmierdząca i duuuuża. Gaba Miśkowi uciekała, wierciła się, itd.. a ja śmiejąc się bo widziałam tylko kręcącą się małą główkę zza pleców Michała krzyczałam do niego:
- Michał, szybko! daj jej coś zakazanego!
a Michał na to:
- to co mam jej dać?! papierosy?!
a i tak koniec końców nie udało mu się założyć pampka... Gaba zwiała i stała sobie z gołą pupą.
I dobrze się chyba czuła. My gorzej... :) tzn. Ja gorzej bo oczywiście ostatecznie to ja zakończyłam operację "przewijak"...
piątek, 6 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
lol :-) Gabiszon jest sprytny ;-)
my tez piszemy bloga :-) inna-strona.blogspot.com
hehe:) u nas działa tylko wręczenie jakiejś "zakazanej" maści, dziecko sobie odkręca mozolnie, mozolnie smaruje sobie polipy, mozolnie zakręca, odkręca mozolnie, mozolnie smaruje polipy... i tak dalej. problem jest jeśli - zdecyduje, że chce teraz inną maść; zdecyduje, że chce smarować inną część ciała; zdecyduje, że chce smarować inną osobę:)
Prześlij komentarz